Skip to main content
Skip banner

Dymitr Romanowski: Prawosławie na świecie

Kościół prawosławny, liczący około 250 milionów ochrzczonych, jest jednym z głównych wcieleń chrześcijaństwa. Okres, który rozpoczyna się w VII wieku, by zakończyć się wraz z zajęciem Konstantynopola przez Turków w 1453 roku, może być nazwany okresem ściśle „bizantyjskim”. Charakteryzują go trzy linie rozwojowe: oddalenie między chrześcijańskim Wschodem a chrześcijańskim Zachodem; rozwój misji; wybitne pogłębienie teologiczne. Dwie daty mogą posłużyć jako punkty odniesienia w „wyobcowywaniu się” Wschodu i Zachodu: w 1054 roku próba zbliżenia kończy się fiaskiem i doprowadza do wzajemnego obłożenia się klątwami przez legata papieskiego i patriarchę Konstantynopola; w 1204 roku uczestnicy czwartej wyprawy krzyżowej napadają na Konstantynopol i pustoszą go. 

Obok czynników politycznych, ekonomicznych i kulturowych, dziś już przebrzmiałych, z ortodoksyjnego punktu widzenia przyczyny schizmy były przyczynami czysto duchowymi, a dotyczyły kryterium prawdy w Kościele, to znaczy, w tym przypadku, statusu i roli prymatu, jak również teologii Ducha Świętego (tzw. Filioque) . 

Na przełomie dwóch tysiącleci misja bizantyjska nawraca całą południowo-wschodnią i wschodnią Europę aż po arktyczny Ocean Lodowaty. Zgodnie z wielojęzyczną tradycją chrześcijańskiego Wschodu, Pismo i liturgia zostają przetłumaczone na języki narodowe, którym niejednokrotnie misjonarze tworzą alfabet i składnię. W IX wieku uczniowie apostołów Słowian, Cyryla i Metodego, dwaj Grecy z Salonik, organizują w Bułgarii prężne ognisko słowiańskiego chrześcijaństwa z oryginalnym alfabetem, cyrylicą, który do dziś jest alfabetem Rosjan, Białorusinów, Ukraińców, Bułgarów i Serbów. 

W 988 roku Ruś Kijowska (i Nowogrodzka) oficjalnie przyjmuje chrzest. Konstantynopol szybko organizuje te młode Kościoły w autonomiczne metropolie. 

Coraz wyraziściej  zaczyna się dostrzegać  teologiczną płodność tej epoki, przede wszystkim wieku XIV, wielką syntezę palamistyczną, potwierdzoną przez sobór zwołany w 1351 roku w Konstantynopolu. Idea przewodnia: Bóg stał się człowiekiem, ażeby człowiek stał się Bogiem. Dla wschodnich teologów człowiek został stworzony jako obraz Boga, Bóg też miał być jego definitywnym spełnieniem. Grzech nie przekreślił tego obrazu, jednak wyrządził mu szkodę i tylko Bóg może ją naprawić. Toteż całą historię zbawienia i Kościoła ojcowie Kościoła rozumieją jako jeden wielki proces wychowania, w którym Bóg odnawia i doskonali człowieka jako swój obraz. W koncepcji chrześcijańskiej tym idealnym obrazem jest Logos Boga. Stał się On człowiekiem. Ażeby ukazać w sobie to Boże podobieństwo człowieka. Stać się chrześcijaninem znaczy odcisnąć w sobie Chrystusa jako obraz; znaczy uznać zbawienie dokonane przez wcielenie i, naśladując Chrystusa, upodobnić się do tego obrazu. Teoretyczne ujęcie tej wschodniej wizji znajduje się u Grzegorza Palamasa (1296/1297-1359), biskupa Tesalonik. Według świętego Grzegorza Palamasa  należy rozróżniać: absolutnie niepoznawalną Boską istotę (ousia) i jej zbawcze oddziaływanie na nas (Jego energiai). Całe działanie łaski zmierza do przywrócenia obrazu Boga w człowieku. A ponieważ taki obraz zawiera w swej treści również działanie, także nowa działalność człowieka jest całkowicie uzależniona od Boskiej energii. Łaska przywraca w człowieku obraz Boży, dokonuje wewnętrznej przemiany i odnowy, jak również daje mu autentyczną wolność (w odróżnieniu od zwykłej wolności wyboru). Łaska jest synonimem wspornika całej naszej osoby jako bezwzględnego warunku autentycznej zdolności do działania. Dlatego wolność nie jest tylko możliwością  wyboru konkretnego dobra, tej czy owej rzeczy, lecz możliwością wyboru przez nas samych naszej własnej egzystencji. 

Klasztor SołowieckiOd upadku Konstantynopola aż do końca XVIII wieku prawosławie, bardziej niż kiedykolwiek – osaczone z jednej strony – siłą islamu, a z drugiej – aktywną polityką zachodniego chrześcijaństwa, przeżywa okres wewnętrznego wycofania się. Wiek XVIII stanowi dla Kościoła prawosławnego okres agonii. W Rosji Piotr Wielki, europeizując Rosję, jednocześnie likwiduje patriarchat, będący mimo wszystko symbolem niezależności Kościoła, Kościół  zaś podporządkowuje, poprzez świątobliwy synod, wysokiemu urzędnikowi świeckiemu. Nowa elita rosyjska, racjonalistyczna lub okultyzująca, wydaje się być oderwana od wiary tradycyjnej. 
Odnowa wybuchła na przełomie XVIII i XIX wieku, kiedy święty Mikołaj Hagioryta redaguje monumentalną antologię teologii mistycznej, Filokalię (dosłownie „umiłowanie piękna”), opublikowaną w 1782 roku w Wenecji. Dzieło, szybko przełożone na język starocerkiewnosłowiański, w XIX wieku doczeka się dwóch nieco zmodyfikowanych wydań po rosyjsku. Odnowa filokaliczna wzmocniła rolę  w XIX wieku w całym świecie prawosławnym swoich „starców”, ludzi nie tylko modlitwy, lecz nosicieli coraz szerszej kultury. W ich ofiarnym ojcostwie Dostojewski odnalazł odpowiedź na nowoczesne „przeklęte pytania” oraz, częściowo dzięki nim, odkrył chrześcijaństwo jako religię osoby i wolności. 

W 1848 roku w odpowiedzi na wezwanie papiestwa przygotowującego dogmat o nieomylności obszerna Encyklika wschodnich patriarchów, skupionych ze swymi synodami wokół Soboru Konstantynopolitańskiego, przypomina, że w Kościele prawosławnym prawda jest „chroniona przez całe ciało Kościoła”. Nowe Kościoły narodowe powstają na Bałkanach, lecz Sobór Konstantynopolitański w 1872 roku potępia „etno-filetyzm” czy nacjonalizm religijny. 

W Rosji, pod koniec XIX wieku i na początku XX wieku mamy do czynienia z rozwojem wielkiej filozofii religijnej, która, daleka od tego, by obawiać się nowożytności, przyjmuje ją i wewnętrznie ją przekracza. W łączności z tym świeckim nurtem profetycznym episkopat rosyjski umacnia się i przygotowuje spotkanie soborowe, które może wreszcie odbyć w Moskwie w latach 1917-1918. Sobór ten ponownie ustanawia patriarchat, przywraca wybór biskupa przez duchowieństwo i lud oraz przygotowuje powszechną reformę Kościoła. Niestety  zostaje rozwiązany przez nowy ustrój. 

Kościół rosyjski od lat dwudziestych i Kościoły bałkańskie po drugiej wojnie światowej (z wyjątkiem Grecji, lecz Grecja przeżyła wojnę domową) zostały wyniszczone jednym z najstraszniejszych prześladowań, jakie przypadło w udziale chrześcijańskiemu światu. Kościół rosyjski unicestwiony, a w 1940 roku częściowo odbudowany dzięki zjednoczeniu narodowemu, któremu sprzyjała wojna ojczyźniana, był ponownie niszczony. Poczynając od 1959 roku zakazano mu jakakolwiek działalność kulturalnej i społecznej. 

„Po długim okresie dominacji komunizmu, który, pomimo wyznawców i męczenników chrześcijańskich, zdechrystianizował Europę Wschodnią w stopniu, jakiego nikt nie podejrzewał, Kościół prawosławny osiągnął wolność, mając jednak jeden lub nawet dwa wieki opóźnienia w stosunku do wyznań zachodnich.  Musi on znaleźć nowy styl dawania świadectwa społeczeństwu. Jednak w skali ogólnej zaakcentowała się pustka duchowa, wywołana wtargnięciem najbardziej pospolitych form kultury zachodniej…. W tym kontekście rozwija się rozszalały nacjonalizm, który przybiera postać pseudoreligii i przyporządkowuje sobie cały folklor prawosławny. Nienawiść wobec „zgniłego Zachodu” prowadzi go czasami do – choćby częściowego – rehabilitowania totalitaryzmów naszego wieku, a więc oczywiście komunizmu, nostalgii za wielkością narodową i imperialną…”  Olivier Clement, Prawda nas wyzwoli. Rozmowy z Patriarchą ekumenicznym Bartłomiejem I

Dr hab. Dymitr Romanowski

Web Content Display Web Content Display

Podstawy nauki społecznej Rosyjskiego Kościoła Prawosławnego (wybrane fragmenty)

Kościół Prawosławny zachęca swoich wiernych do udziału w życiu społecznym, który powinien opierać na zasadach moralności chrześcijańskiej. 

Będąc z natury powszechnym, Kościół jest jednocześnie jednym organizmem, jednym ciałem (1 Kor. 12:12). Jest to wspólnota dzieci Bożych, „wybrane plemię, królewskie kapłaństwo, naród święty, lud na własność [Bogu] przeznaczony, kiedyś nie-lud, ale teraz lud Boży” (1 P 2:9-10). Jedność tego nowego narodu nie wynika ze wspólnoty narodowej, kulturowej czy językowej, ale z wiary w Chrystusa i z Chrztu. Nowy lud Boży „nie ma tutaj trwałego miasta, lecz szuka tego, które ma przyjść” (Hbr 13:14). Ewangelia Chrystusa nie jest głoszona w świętym języku dostępnym dla jednego narodu, ale we wszystkich językach (Dz 2:3-11). 

Uniwersalny charakter Kościoła nie oznacza jednak, że chrześcijanie nie mają prawa do tożsamości narodowej ani do narodowej ekspresji. Wręcz przeciwnie, Kościół łączy to, co uniwersalne z tym, co narodowe. Tak więc Kościół prawosławny, jako uniwersalny, składa się z wielu Autokefalicznych Kościołów Lokalnych. 

Realizując misję zbawienia rodzaju ludzkiego, Kościół czyni to nie tylko poprzez bezpośrednie nauczanie, ale także poprzez dobre uczynki mające na celu poprawę stanu duchowego, moralnego i materialnego otaczającego świata. W tym celu wchodzi w interakcje z państwem, nawet jeśli nie ma ono charakteru chrześcijańskiego, a także z różnymi organizacjami społecznymi i poszczególnymi osobami, nawet jeśli nie identyfikują się one z wiarą chrześcijańską. 

Kościoła nie tylko zobowiązuje swoich wiernych do posłuszeństwa władzy państwowej, niezależnie od przekonań i wyznania jej przedstawicieli, ale także do modlitwy za nią, „abyśmy mogli prowadzić życie ciche i spokojne z całą pobożnością i godnością” (1 Tm. 2:2). Jednocześnie chrześcijanie powinni unikać absolutyzowania władzy, uznawania jej wartości czysto ziemskiej, doczesnej i przemijającej ze względu na obecność grzechu w świecie i konieczność jego powstrzymywania. Zgodnie z nauką Kościoła również sama władza nie ma prawa absolutyzować się, rozszerzając swoje granice do pełnej autonomii od Boga i ustalonego przez Niego porządku rzeczy, co może prowadzić do nadużycia władzy, a nawet do deifikacji władców. Zarówno państwo, jak i inne instytucje ludzkie, nawet nastawione na dobro, mogą mieć tendencję do absolutyzowania siebie. Liczne historyczne przykłady takiej transformacji pokazują, że w tym przypadku państwo traci swoje prawdziwe przeznaczenie. 

Pracujący ma prawo do korzystania z owoców swojej pracy. Kościół naucza, że odmowa opłacenia uczciwej pracy jest nie tylko zbrodnią przeciwko człowiekowi, ale także grzechem przed Bogiem. 

Kontynuując na ziemi posługę Chrystusa, który utożsamiał się właśnie z nędzarzami, Kościół zawsze występuje w obronie cichych i bezsilnych. Dlatego wzywa społeczeństwo do sprawiedliwej dystrybucji produktów pracy, w której bogaci wspierają biednych, zdrowi – chorych, zdolni do pracy – osoby starsze. Bogactwo duchowe i przetrwanie społeczeństwa można osiągnąć tylko wtedy, gdy zapewnienie życia, zdrowia i minimalnego poziomu dobrobytu wszystkich obywateli zostanie uznane za absolutny priorytet w dystrybucji zasobów materialnych. 

 Stosunek prawosławnego chrześcijanina wobec własności powinien opierać się na ewangelicznej zasadzie miłości bliźniego, wyrażonej w słowach Zbawiciela: „Przykazanie nowe daję wam, abyście się wzajemnie miłowali” (J 13:34). 

Zgodnie z nauczaniem Kościoła, ludzie otrzymują wszystkie ziemskie dobra od Boga, Który ma absolutne prawo dysponowania nimi. (...) W Piśmie Świętym nie ma żadnego potępienia dla bogactwa jako takiego. Posiadając znaczny majątek nie grzeszy ten, kto używa go zgodnie z wolą Boga, do Którego należą wszystkie rzeczy, i zgodnie z prawem miłości, bo radość i pełnia życia nie polegają na nabywaniu i posiadaniu, ale na darowaniu i ofierze. Św. Bazyli Wielki uważa za złodzieja tego, kto nie oddaje części swojego majątku jako ofiarnej pomocy bliźniemu. Św. Jan Chryzostom podkreśla tę samą myśl: „Nie oddawać ze swego majątku to również kradzież”. Kościół wzywa chrześcijan do postrzegania własności jako daru od Boga danego dla dobra ich samych  i bliźnich. 

Kościół uznaje istnienie wielorakich form własności. Państwowa, społeczna, korporacyjna, prywatna i mieszane formy własności w różnych krajach otrzymały odmienne ugruntowanie w rozwoju historycznym. Kościół nie oddaje pierwszeństwa żadnej z tych form. W każdej z nich możliwe są grzeszne zjawiska – kradzież, defraudacja, niesprawiedliwy podział owoców pracy, a także przyzwoite, moralnie uzasadnione korzystanie z dóbr materialnych. 

Dr hab. Dymitr Romanowski

fot. Ławra Poczajowska, autor: E. Żak 

Społeczne nauczanie Patriarchatu Konstantynopolitańskiego (wybrane fragmenty)

„W OBRONIE ŻYCIA ŚWIATA. Na drodze do społecznego etosu Kościoła prawosławnego” – dokument opracowany przez komisję teologiczną, zatwierdzony przez Synod Konstantynopolitańskiego Patriarchatu. Kościół prawosławny jasno określił swój stosunek do najważniejszych problemów społecznych współczesnego świata: ubóstwa, bogactwa i sprawiedliwości społecznej, wojny, pokoju i przemocy, stosunków ekumenicznych i relacji z innymi wyznaniami, prawosławia i praw człowieka.
Oto kilka cytatów: 

Nikt nie powinien usiłować promować wiary chrześcijańskiej za pomocą władzy politycznej lub przymusu prawnego. (...) Jednym z najbardziej destrukcyjnych – z moralnego punktu widzenia – aspektów współczesnej polityki demokratycznej jest skłonność do zniesławiania i obrażania, a nawet demonizowania tych, z kim się nie zgadzamy. 

Język praw człowieka przeznaczony jest do uzdrowienia podziałów w tych społecznościach politycznych, w których muszą współistnieć ludzie o bardzo różnych przekonaniach. (...) Chrześcijanie prawosławni powinni przyznać, że dla zachowania i rozwijania sprawiedliwego społeczeństwa, konieczny jest język zgody społecznej, który nalegałby na nietykalności ludzkiej godności i wolności. I język praw człowieka jest w stanie osiągnąć ten cel z uderzającą jasnością. 

Należy również pamiętać, że podstawowym prawem każdego człowieka, którego nie może naruszać żadna władza , jest prawo do nie bycia poddanym prześladowaniom lub ograniczeniom praw względu na seksualność. Jednak w rozumieniu Kościoła tożsamość ludzka przede wszystkim nie sprowadza się do seksualności czy jakiejkolwiek innej cechy własnej, ale raczej do obrazu i podobieństwa Bożego obecnego w nas wszystkich. Wszyscy chrześcijanie powinni zawsze szukać obrazu i podobieństwa Bożego w sobie nawzajem i przeciwstawiać się wszelkim formom dyskryminacji wobec swoich bliźnich, niezależnie od ich orientacji seksualnej. 

Kościół Prawosławny nie ma żadnych dogmatycznych zastrzeżeń co do stosowania bezpiecznych i nieaborcyjnych środków antykoncepcyjnych w kontekście życia rodzinnego... Związek seksualny pary jest dobrem niezbywalnym, które służy pogłębieniu wzajemnej miłości małżonków i ich oddania dla wspólnego życia. Podobnie Kościół nie sprzeciwia się używaniu niektórych nowoczesnych i ciągle rozwijających się technologii reprodukcyjnych dla par, które szczerze pragną mieć dzieci, ale nie są w stanie począć. 

Chrystus rozpoczął swoją posługę w wewnętrznych regionach Galilei i poświęcił ją głównie najuboższym (...) Na początku swojej posługi społecznej, głosił słowa proroka Izajasza jako swoje własne: „Duch Pański spoczywa na Mnie, ponieważ Mnie namaścił i posłał Mnie, abym ubogim niósł dobrą nowinę, więźniom głosił wolność, a niewidomym przejrzenie; abym uciśnionych odsyłał wolnymi, abym obwoływał rok łaski od Pana” (Łk4:18-19). To szczególne oddanie ubogim i skrzywdzonym nie było tylko przypadkowym elementem Jego misji skierowanej do synów i córek Izraela, ale określało samą jej istotę. Dla tych, którzy korzystali na wyzysku słabych (Łk 20:46-47) albo byli obojętni na losy ubogich (Łk 6:24-25; 16:25), Jego ostrzeżenia brzmiały groźnie, a jego potępienie było bezkompromisowe. Ponadto, gdy chodziło o potrzeby ubogich, nieustannie domagał się od swoich naśladowców dobrej woli i gotowości do poświęcenia dóbr osobistych. Rozkazał swoim uczniom, aby oddawali proszącym ich wszystko do ostatka (Mt 5:42) z taką bezinteresownością, żeby jedna ręka nie wiedziała, co czyni druga (Mt 6:3), i zabronił im zachowywać cokolwiek z ich bogactw jako skarbów na ziemi (Mt 6:19-20). On nie tylko rozkazał bogatemu młodzieńcowi sprzedać cały swój majątek, a otrzymane pieniądze rozdać ubogim (Mt 19:16-30; Mk 10:17-31; Łk 18:18-30), ale zażądał tego samego od wszystkich, którzy chcieli pójść za nim (Łk 12:33) i nie uważał za swojego ucznia tego, kto odmówił rozdania wszystkiego potrzebującym (Łk 14:33). (...) Ponadto idąc za wezwaniem Ojca, znosił skrajną bezdomność i odrzucenie: „Syn Człowieczy nie ma miejsca, gdzie by głowę mógł oprzeć" (Mt 8:20; Łk 9:58)... Zakończył swoją ziemską posługę, będąc potępionym przez władze okupacyjne, przed których sądem nie miał żadnych praw i umarł śmiercią drobnego przestępcy, skazany na najbardziej bolesną i upokarzającą karę śmierci w tym czasie. (...) Mając to wszystko na uwadze, Kościół nie może prawdziwie naśladować Chrystusa, ani objawiać Go światu, jeśli nie postawi tej bezwarunkowej troski o ubogich i potrzebujących w centrum swojego życia moralnego, religijnego i duchowego. Dążenie do sprawiedliwości społecznej i równości obywatelskiej – opieka nad ubogimi, ochrona bezdomnych, obrona słabych, gościnność dla wysiedlonych i pomoc osobom niepełnosprawnym – nie jest tylko ideałem, który Kościół zaleca dla spokoju sumienia, ale jest koniecznym środkiem zbawienia, jedyną drogą do jedności z Bogiem w Chrystusie; niespełnienie tego obowiązku oznacza poddanie się Bożemu potępieniu (Mt 25:41-45). (...) Co więcej, wszyscy wielcy Ojcowie Kościoła IV i V wieku dają wymowne świadectwo głęboko chrześcijańskiej intuicji, że życie w Chrystusie musi wiązać się ze skrajną wrogością wobec warunków, które generują ubóstwo, a także z silnym zaangażowaniem w działalność filantropijną i charytatywną. Święty Bazyli Wielki stanowczo sprzeciwiał się nierówności majątkowej społeczeństwa swoich czasów i potępiał bogatych, którzy wyobrażali sobie, że mogą zachowywać swoje bogactwo od innych na mocy prawa. Podkreślał, że wszystkie błogosławieństwa pochodzą od Boga, a wszystkie korzyści płynące ze stworzenia są wspólnym dziedzictwem ludzkości. Każdy, kto eksploatuje ubogich dla własnego dobra, sprowadza na siebie karę wiecznych mąk. Ten, kto nie dzieli się swoimi pieniędzmi z głodnym, jest winny nie tylko uchylania się od wspólnej odpowiedzialności, ale także morderstwa. Św. Jan Chryzostom powiedział to samo o wszystkich tych, którzy zdobywają bogactwo w niesprawiedliwy sposób, narażając ubogich na jeszcze większe zubożenie. Według niego, bogacz, który nie dzieli się swoim bogactwem z potrzebującymi, jest złodziejem, ponieważ całe bogactwo stworzenia pochodzi od Boga i jest wspólną własnością wszystkich ludzi z urodzenia; wszystko, co posiada bogacz, zostało mu powierzone dla wspólnego dobra i należy do wszystkich innych. (...) Według św. Ambrożego, z chrześcijańskiego punktu widzenia, taka redystrybucja jest niczym innym jak sprawiedliwą rekompensatą długu, który bogaci muszą spłacić ubogim za ich nieproporcjonalny udział we wspólnej własności całej ludzkości. Jednym z wielkich wyzwań, których Kościół Prawosławny nie może dziś uniknąć, jest poszukiwanie współczesnych sposobów na przestrzeganie nauki biblijnej i Ojców Kościoła oraz tradycji dotyczących dobra wspólnego, a wyzwanie to wymaga zarówno roztropności, jak i cierpliwości. Wymaga to jednak również bezkompromisowej wierności Osobie Chrystusa i przykładom apostołów i świętych. Oznacza to, że Kościół jest wezwany do potępienia obecnych warunków społecznych tam, gdzie jest to uzasadnione, do okazania pochwały tam, gdzie warunki te są godne akceptacji i do zachęcania do zmian na lepsze, gdziekolwiek mogą one przynieść owoce. Kościół powinien przede wszystkim troszczyć się o biednych i bezbronnych w takim samym stopniu, jak sam Chrystus; powinna być przygotowana na to, by stanąć w ich obronie, gdy ich głosy nie będą słyszalne. Konsekwencją ustawodawstwa mającego na celu przede wszystkim ochronę interesów materialnych bogatych jest niewątpliwie fakt, że praca często zamieniana jest w towar, a pozycję pracowników można słusznie nazwać „najemnym niewolnictwem”. (...) Ma to dwojaki skutek: obniżenie wynagrodzeń w krajach rozwiniętych i zwiększenie ubóstwa w krajach rozwijających się. Ponadto na peryferiach wszystkich rynków pracy istnieją klasy ludzi, którzy są pozbawieni ochrony prawa.(…) Co więcej, nieelastyczne prawo imigracyjne i szczelne granice, mimo pewnych „populistycznych” twierdzeń o przeciwnym, często sprzyjają tym okrucieństwom. Pozbawieni skrupułów pracodawcy są zainteresowani w tym, żeby rozmaite narodowe rynki pracy były utrzymanie w jak największej izolacji, ponieważ ma to podwójny skutek: z jednej strony powstaje „szara” siła robocza spośród niezarejestrowanych pracowników, którzy są wyzyskiwani wewnątrz narodowych granic, a z drugiej strony zachowuje się istniejące depresyjne rynki pracy, które są wyzyskiwane poza tymi granicami. (...) Stąd ta niegodziwa zmowa pomiędzy wieloma ponadnarodowymi korporacjami i państwami, mająca na celu uniemożliwienie swobodnego przepływu siły roboczej przez granice, często za pomocą najbardziej drakońskich środków. 

 W swoich przypowieściach Chrystus często zwracał uwagę na miażdżący ciężar zadłużenia, od którego cierpiały najbiedniejsze warstwy społeczeństwa w Jego epoce. (...) Właśnie długi, bezlitośnie ściągane z tych, którzy padli ofiarami bezmiernych stawek procentowych, Chrystus nazwał „niesprawiedliwym bogactwem” (Łk 16: 9) i taki właśnie dług, tradycja żydowska i chrześcijańska potępia jako lichwę. (...) Jednak do dzisiaj nie ma prawie żadnej sfery polityki państwowej, nawet w krajach najbardziej rozwiniętych, gdzie nadużycia w zakresie kredytów i zadłużenia kontrolowane byłyby przez racjonalne i humanitarne normy. Ubodzy w większości społeczeństw padają ofiarą pozbawionych skrupułów instytucji kredytowych i są na ogół słabo chronieni przed wierzycielami, którzy wykorzystują ich trudną sytuację, by uczynić z nich wiecznych dłużników. (...) Ponadto Kościół ma obowiązek przypominać, że mechanizmy zadłużenia doprowadzają do ubóstwa nie tylko jednostki, ale i całe kraje oraz że brutalne nieprzejednanie krajów-wierzycieli wobec krajów-dłużników często staje się przyczyną wielkiego ludzkiego cierpienia, podważając wszelkie nadzieje na rozwój gospodarczy i postęp społeczny wśród narodów znajdujących się w niekorzystnej sytuacji. 

Kościół ma szczególne powołanie, aby przypominać, że oprócz niezaspokojonego głodu, nie ma bardziej bezlitosnych zaniedbań niż brak dostępu do odpowiedniej opieki zdrowotnej. 

Ogromna nierówność ekonomiczna nieuchronnie prowadzi do niesprawiedliwości społecznej; co więcej, zgodnie z nauczaniem Chrystusa, jest ona podłością w oczach Boga. Dlatego, aby wykorzystać tę nierówność, w XX wieku pojawiły się całe szkoły ekonomiczne, twierdzące, że towarzyszy ona nieodłącznie każdemu funkcjonującemu systemowi ekonomicznemu. Jednak wszystkie argumenty przedstawiane przez te szkoły są w najlepszym razie tautologiczne i dowodzą tylko tego, jak ubożeje wyobraźnia moralna człowieka, gdy okazuje się w niewoli ideologii. (...) Pamiętając o przykładzie Kościoła Apostolskiego, [Kościół] powinien pytać każde społeczeństwo w każdym pokoleniu, czy dysponuje skutecznymi środkami – i być może nowymi modelami ekonomicznymi – za pomocą których można byłby osiągnąć bardziej sprawiedliwy podział zasobów materialnych i tym samym bardziej radykalne zaangażowanie dla wspólnego dobra ludzi i planety, na której żyją. 

Przemoc w przyrodzie jest już znakiem, że stworzony porządek jest zniekształcony przez wyobcowanie od Boga; lecz przemoc, której świadomie dopuszczają się rozumne istoty ludzkie, zwłaszcza gdy jest ona zorganizowana na masową skalę i nabiera charakteru wojny między narodami lub krajami, jest najgorszym przejawem dominacji grzechu i śmierci. 

Kościół Prawosławny nigdy nie opracował żadnej „teorii sprawiedliwej wojny”, która starałaby się awansem w oparciu o zbiór abstrakcyjnych zasad usprawiedliwić i moralnie zaakceptować stosowanie przemocy przez państwo przy spełnieniu szeregu ogólnych kryteriów. W rzeczywistości, nigdy nie uważał wojny za „świętą” czy „sprawiedliwą”. Zamiast tego Kościół przyjął nieuchronnie tragiczną rzeczywistość, że grzech wymaga czasem bolesnego wyboru między kontynuowaniem przemocy i użyciem siły, by położyć jej koniec – chociaż nigdy nie przestaje modlić się o pokój i chociaż wie, że siła jest zawsze moralnie niedoskonałą odpowiedzią w każdej sytuacji. 

Kościół odrzuca wszelką przemoc, w tym działania obronne, które są motywowane nienawiścią, rasizmem, zemstą, egoizmem, wyzyskiem ekonomicznym, nacjonalizmem lub dążeniem do osobistej chwały. Podobne motywy, które niezwykle często są ukrytymi motywami prowadzenia tzw. „sprawiedliwych wojen”, nigdy nie są błogosławione przez Boga. 

Kościół prawosławny odrzuca karę śmierci i czyni to z wierności Ewangelii i przykładowi Kościoła Apostolskiego. 

Kościół wyraża swoją wdzięczność narodom, które przyjęły migrantów i uchodźców oraz udzieliły azylu tym, którzy go szukali. Co więcej, wszędzie przypomina ona chrześcijanom, że taka gościnność opiera się na biblijnym przykazaniu, które wykracza poza interesy świeckich rządów. Współczesne państwo narodowe nie jest instytucją świętą, nawet jeśli czasami służy sprawiedliwości, równości i pokojowi. A granice to nic innego jak przypadkowość historii i prawa. Czasami służą one również pożytecznym celom, ale same w sobie nie są dobrem moralnym czy duchowym i nie mogą usprawiedliwiać niedopełnienia naszych świętych obowiązków wobec tych, których Bóg powierzył naszej szczególnej trosce. Dzisiaj widzimy, jak niektóre rządy europejskie i ogromna liczba ideologów próbuje bronić „chrześcijańskiej Europy”, naciskając na całkowite zamknięcie granic, propagując idee nacjonalistyczne, a nawet rasistowskie i odrzucając słowa samego Chrystusa niezliczonymi innymi sposobami.

Dr hab. Dymitr Romanowski

fot. Cerkiew św. Andrzeja, Kijów, autor: N. Grapsy, źródło: wikipedia